Nie którzy uważają że walentynki
to komercyjne święto,
wymyślone przez korporacje.
Różycka zawsze uważała to święto
za okazje do obdarowania swoich bliskich
dobrymi uroczymi prezencikami.
Takimi jak lizak w kształcie serduszka, kwiatka.
Przecież liczą się chęci :)
Był 14 lutego roku panieńskiego,
Różycka wracała ze szkoły do domu.
Była piękna słoneczna pogoda.
Na każdym rogu czuć było atmosferę walentynek.
Różycka wróciła do domu.
Nic a nic się nie spodziewając,
że czeka na nią prezent.
Białe skarpetki w serduszka z napisem Kocham Cię.
Prezent był od mamy NieRóżyckiej.
Historia mało miłosna i mało w deseń walentynkowy,
ale pokazuje że można wykorzystać
walentynki w dzisiejszych zabieganych czasach
do powiedzenia bliskiej osobie że się ją kocha.
I nie zawsze musi to być chłopak, narzeczony.
Może być to dziecko, rodzice,
rodzeństwo, mąż.
zdjęcie z bloga Repeat crafter Me
Życzę wszystkim słodkich i pełnych
uśmiechu walentynek :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz